UNDERCOVER PL

UNDERCOVER PL

Polskie firmy fonograficzne wydające ambitny repertuar jazzowy i klasyczny zasługują na najwyższe uznanie. Jest jednak pewna sprawa, którą trzeba rozgrzebać. Okładki

DUX, BeArTon, Polskie Nagrania, Acte Prealable, ARMS Records… Takich firm jest więcej. Jedne są mniejsze, drugie większe, ale łączy je wspólne przekleństwo – publikowanie płyt z muzyką skazaną na porażkę. Muzyką zbyt ambitną, za mało znaną lub pochodzącą z innego klucza niż obecnie stosowany przez telewizje śniadaniowe lub redakcje „męskich” magazynów.

Od czasu do czasu udaje im się odnieść spektakularny sukces – zarobić niezłe pieniądze, zyskać dobrą recenzję w specjalistycznej światowej prasie, dostać nagrodę lub nominację w prestiżowym plebiscycie, przekonać do współpracy krezusa… To są powody do dumy i radości. Dowody rozwoju, pokaz możliwości, demonstracja konsekwencji.

Tylko dlaczego – na miły Bóg! – prawie wszystkie okładki wyglądają jak furmanka popsutych kartofli?

Ich kolorystyka zawsze mieści się gdzieś między opadem pośmiertnym, kompostownikiem i odpustem parafialnym. Są niefrasobliwie zaprojektowane, źle skomponowane, a książeczki dołączane do albumów często straszą zdjęciami takimi jak te, które zostały zamieszczone w nowym wydawnictwie BeArTon (patrz wyżej).

Można obejrzeć Piłę 4, ale Marka Wosia w kelnerskiej stylizacji… To zbyt mocne.

Kategorie: NOWOŚCI

Skomentuj