WACŁAW ZIMPEL – MASSIVE OSCILLATION
Rating
Total
Overview
-
Pros:
Zalety? Giną...
-
Cons:
Elektroniczny banał
-
Conclusion:
Muzyka nudna jak Mandalorianin
Polski klarnecista, który jeszcze do niedawna uchodził za nadzieję polskiego jazzu, chyba zniecierpliwił się oczekiwaniami, których nie potrafił spełnić, więc zaczął – jak to bywa w takich przypadkach – swój okres ekstrawagancki, który wyraża albo głęboką frustrację, albo jest głębokim filozoficznym przesłaniem, którego zrozumieć nie potrafimy. Najnowszym przejawem zwrotu w jego karierze, niezależnie od motywacji, jest płyta z muzyką nagraną na instrumentach elektronicznych z połowy ubiegłego wieku. Po co? Dla żartu? Słyszeliśmy lepsze rzeczy. Dla rozbłysku erudycji? Bez przesady. Nie ma na tej płycie żadnej. Dla efektu? Płyta brzmi fatalnie. Jakby za karę. I może o to chodzi. Mamy wrażenie, że pan Wacław chce odpokutować w ten sposób bezproduktywne lata spędzone na niwie dżezu, który kończy się tam, gdzie kończy się odwaga. A jeżeli ta płyta jest żartem, to bardzo średnim. Ha, ha.