Najpiękniejszą plażową muzyką jest dziarski wrzask maluchów, plumkanie wody, odgłosy mew, namiętne jęki spalonych słońcem naturystek oraz walne kłótnie wypiwszych małżonków. Słuchanie muzyki, choćby z najlepszego sprzętu na świecie, jest wobec tej cudownej nadmorskiej natury zwykłym miejskim nazizmem!
Tymczasem Austriacy sugerują, że ich najnowsza zabawka – boombox Wiener Wunderkind – to ważny element plażowego wyposażenia. Pryncypialnie potępiamy taką linię promocyjną, a jedyną okolicznością łagodzącą jest dla Wiedeńczyków fakt, że morze znają tylko z telewizji. WW imponuje wprawdzie parametrami – to aktywny i bezprzewodowy 250-watowy system z przetwornikiem 24/192 – ale naprawdę w żaden sposób nie pasuje on do kąpieli morskich. Do kuchni, łazienki, akademika, dozorcówki – okej, ale nigdzie indziej.
Przy okazji – Wunderkind kosztuje tyle, co dobra dwuosobowa wycieczka na Kanary – 2900 euro. Więcej – tutaj.