Podczas rozwodu rosyjskiego barytona Dmitrija Hvorostovsky’ego jego żona – jak to żona! – postanowiła go oskubać. Skubanie odbyło się ze wszystkimi dopuszczalnymi szykanami i w efekcie Swietłana, była baletnica z Krasnojarska, dostała dom za ponad 1 mln funtów brytyjskich oraz 170 tys. funtów rocznie na utrzymanie swoje i dwóch synów. Rzecz działa się w 2001 roku i Dmitrij mógłby ostatecznie zapomnieć o chciwej Swietłanie, gdyby nie fakt że w ubiegłym roku zażądała ona od swojego ex nowego zaświadczenia o zarobkach. Aż pisnęła z radości – okazało się, że artysta, który w 2001 roku zarobił 552 tys. funtów rocznie, zwiększył dochody do 1,8 mln. Natychmiast poleciała do sądu, który ukarał Dimę dodatkowymi 25 tys. funtów rocznie.
Dlaczego o tym piszemy? By pokazać wymiar prawdziwego… sukcesu, który można odnieść w świecie muzyki klasycznej. Przypomnijmy przy tej okazji jeszcze, że Luciano Pavarotti pozostawił po sobie majątek wart 30-40 mln euro, a Jose Carreras potrafił dać w Polsce dwa koncerty z łącznym zyskiem w wysokości ok. 0,5 mln dolarów. Niewiele, jeśli porównać te zarobki z zarobkami kierowców F1, ale umówmy się, że oni akurat ryzykują czymś więcej niż anginą i zapaleniem migdałków.
Nas cieszy natomiast fakt, że coraz więcej polskich artystów wchodzi do światowej czołówki, zyskując dobrą prasę i niezłą kasę. Najlepszym przykładem – Piotr Beczała, który ma już za sobą udany debiut w MET oraz kilka występów płytowych, m.in. z Anną Netrebko. Naszą uwagę przyciągnął jednak jego ostatni, prezentowany tu album z ariami słowiańskimi. Chcemy wierzyć, że dzięki takim wydawnictwom jego zaświadczenia o zarobkach z roku na rok będą lepsze.
Poniżej – najlepsze albumy ostatnich tygodni, łączące wybitne wartości interpretacyjne i prezentujące najwyższą jakość realizacyjną.
Pierre Boulez przyznaje, że muzykę Szymanowskiego, która powoli staje się koncertowym „mainstreamem”, zna od lat 40., jednak dopiero teraz zdecydował się wydać premierowy album z dziełami naszego kompozytora, a trzeba wiedzieć, że w tym roku obchodzi swoje 85-lecie! Płyta Deutsche Grammophon zawiera koncert skrzypcowy, w którym solistą jest Christian Tetzlaff, oraz symfonię „Pieśń o nocy”. O ile ten drugi utwór nie robi większego wrażenia, to koncert zagrany przez niemieckiego skrzypka nie ma sobie równych w całej historii. Nasz typ do nagrody rocznej!
Najmłodszy z dyrygenckiego klanu Jaervi, pochodzącego z Estonii, prezentuje na płycie SACD Sony Classical premierową rejestrację „Stabat Mater” w wersji na chór i orskiestrę oraz Symphony No.3 i „Cantique des degres for Choir and Orchestra”. Ciekawie w tym zestawieniu brzmi symfonia, która powstała w okresie przed tintinnabulizacją twórczości Paerta i bliżej jej do Brucknera niż „Berlińskiego requiem”. Sesja odbyła się w obecności 75-letniego kompozytora w berlińskim Haus des Rundfunks. Wydanie kanoniczne.
I jeszcze raz Paert – Symphony No.4 w interpretacji Los Angeles Philharmonic pod batutą Esa-Pekka Salonena. Dzieło bardzo reprezentatywne dla estońskiego twórcy, który potrafi wzbudzić niezwykle intensywne emocje, sięgające niemal sfery medytacyjnego transu, ograniczając muzyczną strukturę do form skrajnie ascetycznych, gdzie każdy szczegół ma wyjątkowe znaczenie. Koncertowa realizacja dokonana w Walt Disney Concert Hall w Los Angeles znakomicie utrwaliła niemal spirytystyczną atmosferę tego wydarzenia z Salonenem w roli głównej, który z precyzją iście jubilerską szlifuje wszystkie niuanse będące u Paerta cząstkami elementarnymi. Ciekawostka – swoje dzieło kompozytor zadedykował… Michaiłowi Chodorkowskiemu, upadłemu miliarderowi, który popadł w niełaskę Kremla i stał się łagiernikiem.
Maestro Penderecki w podwójnej roli kompozytora i dyrygenta własnych dzieł. Doskonale znany koncert na skrzypce (1977) na płycie SACD Channel Classics interpretuje Robert Kabara, idealnie przekazując posępną histerię i dramatyczną wielkość tego utworu. Z kolei Radovan Vlatkovic w koncercie na róg i orkiestrę znakomicie odnajduje się w stylistyce, której nie powstydziłby się gospodin Szostakowicz, gdyby zechciał napisać coś w guście Strawińskiego parafrazowanego przez Prokofiewa. Wymaga ona od solisty wyjątkowej wszechstronności i Radovan pod tym względem nie zawodzi. A producenci Channel Classics po raz kolejny pokazują, że mają szczęśliwą rękę do nagrań z polskimi wykonawcami, by przypomnieć tylko „Pieśni” Szymanowskiego czy „La Stravaganza” Vivaldiego z Arte dei Suonatori.
Piotr Beczała, Polska Orkiestra Radiowa, Łukasz Borowicz i 17 arii z oper słowiańskich kompozytorów, wśród których są m.in. Moniuszko, Żeleński, Czajkowski, Dvorak, Rimski-Korsakowa. Najbardziej obiecujący polski tenor prezentuje się jako wykonawca ze wszech miar dojrzały, potrafiący radzić sobie ze wszystkimi trudnościami technicznymi i interpretacyjnymi. Płyta wytwórni Orfeo została nagrana w Studio Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego. Popisowy pokaz możliwości zarówno artystów, jak i realizatorów tego wydawnictwa.