Agnes Obel. Aventine. Pias Recordings. 1CD. Drugi album duńskiej wokalistki, która chętnie jest kojarzona z Tori Amos czy Laurie Anderson, przynosi inteligentną, dojrzałą twórczość inspirowaną zdecydowanie skandynawską tradycją oszczędności i małomówności, skłaniającą się jednocześnie ku substratom południowej emocjonalności. Agnes należy do tych niewielu artystów na współczesnej scenie, którzy potrafią skupić uwagę i wyrazić coś sensownego bez maskujących superprodukcji, dlatego jej głosowi i tekstom wystarcza skromna oprawa – minimalistyczny fortepian, mała sekcja smyczkowa, subtelna elektronika. Płyta dzieląca klimaty Angelo Badalamenti i lapidarność najlepszych produkcji ECM.
Torun Eriksen. Visits. Jazzland Recording. 1CD. Plagą współczesnego jazzu są setki minoderyjnych wokalistek, które wierzą w swój sukces śpiewając covery klasycznych motywów. Zresztą, aby zachować sprawiedliwość – dotyczy to całego środowiska jazzowego, które udaje kreatywność, tworząc miliardy nikomu niepotrzebnych przeróbek. Wcale się nie dziwimy, że ludzie osłuchani już od dawna mówią o katastrofie w branży opanowanej przez bezpłciowych pianistów, pindowate piosenkareczki i bezmózgich saksofonistów, którym się wydaje, że stanowią awangardę, bo potrafią przez kilkadziesiąt minut dmuchać na pełnych obrotach, tworząc muzyczną Fukushimę. I dlatego z ulgą przyjmujemy takie produkcje jak „Visits”. Norweska wokalistka wzięła garść swoich ulubionych kawałków – mamy więc tutaj i Prince’a, i Pink Floyd, i Paula Simona, i używając swojego lekko szorstkiego głosu, elektroniki oraz klasycznego tria stworzyła album, który posiada swój własny idiom.
Ben Monder. Hydra. Sunnyside. 1CD. Nastrojowe, lecz nie pozbawione energii suity umieszczone w rozległej wieloplanowej przestrzeni, gdzie miękkie melodyczne linie gitarowe przenikają się z meandrami wokaliz trojga występujących tu śpiewaków. Jazzowy ambient pełen impresjonistycznych pejzaży, mocno nasycony hipnotyzującymi brzmieniami oraz zmysłowo delikatnymi barwami, tworzącymi seraficzne ramy tej niezwykłej płyty, której stylistyka przebiega na skrzyżowaniu minimalizmu, jazzu, flamenco i eksperymentalnego rocka, jednak z dala od newage’owych ruin. Z gitarzystą Benem Monderem występują m.in. John Patitucci, Skuli Sverrisson i Ted Poor. Album, który może z powodzeniem zastąpić podczas rozmaitych audiofilskich demonstracji wyświechtaną już muzykę Dire Straits.
Jaroussky. Farinelli. Porpora arias. Venice Baroque Orchestra. Andrea Marcon. Erato. 1CD. Arie z oper, które skomponował Nicola Porpora (1686-1768), są bezbłędnie wykonywane przez wyśmienitego francuskiego kontratenora oraz zespół pod dyrekcją Andrea Marcona, ale i tak pewnie dają mgliste zaledwie wyobrażenie o wykonawczym kunszcie Farinellego, najsłynniejszego kastrata w historii muzyki. Porpora był nie tylko jego nauczycielem śpiewu, ale także dostarczycielem niezliczonej ilości popisowych numerów, które nadal czekają na nagranie. Tutaj mamy 7 prapremier, na płycie gościnnie pojawia się gościnnie Cecilia Bartoli, nadal, w naszej opinii, bez blasku.
Mozart. Clarinet Quintet. String Quartet K. 421. Arcanto Quartett. Joeg Widmann. Harmonia Mundi. 1CD. Idealna interpretacja dwóch kameralnych arcydzieł Wolfganga Amadeusza. Jeśli ludzkość zdecyduje się kiedyś na transmisję muzyki w jakości np. 32/384 w kierunku obcych cywilizacji, płyta z tymi utworami znajdzie się prawdopodobnie w pierwszej setce naszych rekomendacji. Jesteśmy przekonani, że wobec natchnionego piękna Mozartowskich fraz kosmos zacznie rozkwitać angielskimi ogrodami, będzie rodzić przecudnej urody nimfy oraz tworzyć pojazdy wyłącznie z 12-cylindrowymi silnikami o podwójnym turbodoładowaniu.