SONO PERFECT STYCZEŃ 2014

SONO PERFECT STYCZEŃ 2014
Płyty, w których nawet najwięksi malkontenci znajdą "zadowolenie fizyczne i moralne"


Cecilia Persson. Open Rein. Hoob Records. Szwedzka pianistka z tytułem jazzowej kompozytorki roku przyznanym w 2012 roku przez Sveriges Radio jest na arenie międzynarodowej postacią nową, szybko jednak powinna zdobyć pozycję, nazwisko i szacunek w gronie najbardziej uznanych gwiazd tego gatunku. Do tej pory znana była głównie jako liderka grupy Paavo, uprawiającej awangardę i free, „Open Rein” wydany przez niezależną oficynę Hoob to jej pierwszy album sygnowany własnym nazwiskiem. Dziesięcioosobowy band z chęcią poddaje się improwizacyjnemu żywiołowi, jednak nad całością materii panuje kompozycyjny porządek utrzymywany przez Persson, która nie przejawia najmniejszych skłonności, by ze swoim fortepianem dominować nad resztą grupy. Stylistyka rozpostarta między dokonaniami Milesa Davisa, free, muzyką filmową oraz minimalizmem. Nie zdziwimy się, jeśli w przyszłym roku płyta ta zgarnie GRAMMY w tej kategorii, w której w tym roku zabłysnął Włodek Pawlik.


Gary Graffman. The Complete RCA and Columbia Album Collection. Sony. Prawdopodobnie dziesiątki razy słyszeliście tego pianistę, ale nigdy nie kojarzyliście jego nazwiska. Graffman to ten człowiek, która gra „Błękitna rapsodię” Gershwina na ścieżce dźwiękowej do filmu „Manhattan” niejakiego Woody Allena. Ten spektakularny sukces nie powinien jednak przyćmiewać faktu, iż Graffman jest jednym z najwybitniejszych powojennych amerykańskich artystów, który w swoim dorobku ma wiele świetnych płyt, w tym kilka klasycznych albumów nagranych pod dyrekcją Leonarda Bernsteina i Georga Szella. Wydany niedawno przez Sony boks zawiera 24 płyty z nagraniami Graffmana, którego błyskotliwa kariera skończyła się w 1977 roku banalnym wywichnięciem palca serdecznego prawej ręki. Wszystkie są pieczołowicie odrestaurowane i brzmią tak wyśmienicie, jak wyśmienicie mogą tylko brzmieć nagrania złotej ery analogu. Repertuar – wielka fortepianowa klasyka. Liczymy, iż przyjemności słuchania nie popsuje świadomość, iż Graffman przysposobił do wielkich karier m.in. Lang Langa i Yuję Wang. Cóż, to chyba nie jego wina, iż utalentowani ludzie nazbyt często ulegają pokusom, które oddalają ich od piękna, prawdy i dobra.  


Orient-Occident II. Hommage a la Syrie. Hesperion XXI. Jordi Savall. Alia Vox. Ta płyta to nie tylko wielki artystyczny triumf Jordi Savalla oraz zaproszonych przez niego muzyków specjalizujących się w egzotycznej muzyce południa Europy oraz Bliskiego Wschodu, ale także płomienny protest przeciwko trwającej w Syrii okrutnej wojnie, wobec której świat zachowuje kompletną obojętność, przyzwalając na opętańczy szał wzajemnego mordowania się milionów ludzi. Być może ezoteryczne piękno syryjskiej muzyki, zjawiskowo utrwalonej na potrzeby tej płyty w kolegiacie w Cardonie, w zestawieniu z codziennymi obrazami bezrozumnej rzezi to najlepszy i najbardziej wstrząsający sposób, by uświadomić rozmiary nie tylko barbarzyńskiej wojennej katastrofy, ale także bezmiar bezpowrotnie trwonionego dziedzictwa tego kraju.


Westminster Legacy. The Collector’s Edition. Wypuszczona przez Deutsche Grammophon 40-płytowa antologia słynnej wytwórni założonej w 1949 roku przez Henry Gage’a, Jamesa Graysona, Michaela Naida i Kurta Lista to zaledwie – choć trudno w uwierzyć – drobna część skarbów, które zalegają w archiwach, czekając na litość wydawców. Nagrania cechują się wybitną jakością – są perfekcyjne od strony technicznej, a ich wartość artystyczna jest najwyższej próby. To fonograficzny kanon, który powinien trafić do wszystkich z ambicjami wykraczającymi poza znajomość kilkudziesięciu audiofilskich klasyków oraz garstki modnych obecnie wykonawców. Namawiając gorąco do tego zestawu, pragniemy jednocześnie zwrócić uwagę, że wcześniej na rynku koreańskim i japońskim pojawiły dwa inne zbiory płyt sygnowanych marka Westminster – jeden zawiera 59 płyt z kameralistyką, drugi – 65 CD z muzyka orkiestrową. Toż dopiero orgia!   


Antonín Dvořák. Cello Concerto. Rostropovich. Czech Philharmonic Orchestra. Vaclav Talich. Supraphon. Braci Czechów kochamy nie tylko z powodu radiostacji D-dur, która nadaje przez internet klasykę w bezstratnym formacie FLAC, ale też za inne szaleństwa, dające nam niejasne przeczucie, iż 10 piw z browaru Velkopopovicky Kozel na śniadanie nie jest dla nich wyborem godnym szczególnego zainteresowania. Jednym z takich szaleństw jest pomysł wytwórni Supraphon, by wydać na 180-gramowym winylu pochodzące z 1952 roku nagranie zarejestrowane w praskim Rudolfinum z udziałem młodego Rostropowicza. To prawdziwe fonograficzne arcydzieło zostało przeniesione na analog bezpośrednio z taśm-matek, co daje pełne prawo znakować je etykietą „Pure Analog 180 g”.  Płyta jest, rzecz jasna, monofoniczna, a dla prawdziwie audiofilskich zbiorów może być tym, czym znajomość rzadkich afrykańskich narzeczy dla lingwistów. Płyta wyszła tylko na LP i niechaj to się nie zmienia!

Kategorie: PŁYTY

Skomentuj