Na trop, mówiąc oględnie, krętactwa wpadli ludzie z magazynu Audioholics, którzy odkryli ze zdumieniem, że flagowy 8-kanałowy procesor Moon CP-8 to w rzeczywistości amplituner Denon AVR-2808. Jaka jest różnica między nimi? Technicznie – żadna. Cenowa? Kosmiczna! Sprzęt Simaudio kosztuje 18 000 dolarów, Denona… 1199 dolarów.
Szwindel jest tak oczywisty, że kanadyjska firma przyłapana na gorącym uczynku nawet nie próbowała zaprzeczać, że wykorzystuje układy Denona we wnętrzu swojego, hm, szczytowego modelu. Ba, twierdzi wręcz, iż informuje o pochodzeniu elektroniki, tylko… Dlaczego klienci nic o tym nie wiedzą? Podkreślając doskonałość rozwiązań japońskiej marki, Simaudio nie potrafi już wytłumaczyć, dlaczego nie robi tego w sposób jawny, rzetelny i tak skuteczny, by odbiorcy zdawali sobie sprawę, że nie dostają oryginalnych rozwiązań tylko towar drugiej świeżości.
Jaka jest skala nadużycia? Chodzi podobno o 200 sztuk modelu CP-8, którego produkcja nie jest już ponoć kontynuowana, choć może stać on jeszcze na półkach dilerów. Przychody ze sprzedaży takiej liczby sprzętu wyniosłyby 3,4 mln dolarów. Koszt zakupu takiego samego kontyngentu Denonów – 240 tys. dolarów.
Smród wokół tej historii jest tym większy, że Denon nie miał do tej pory pojęcia o wykorzystywaniu przez Kanadyjczyków ich amplitunera. Jak się skończy cała sprawa, jeszcze nie wiadomo. Przypuszczamy, że Simaudio jako firma przyłapana na przekręcie po prostu zbankrutuje z braku klientów. Współczujemy jedynie audiofilom, którzy już albo za chwilę dowiedzą się, że zapłacili masakryczne pieniądze za coś, co kosztuje grosze i miało premierę ponad… 5 lat temu! Szczegóły afery – tutaj.