JAK POLEPSZYĆ BRZMIENIE SYSTEMU AUDIO (PRAWIE ZA DARMO!)

JAK POLEPSZYĆ BRZMIENIE SYSTEMU AUDIO (PRAWIE ZA DARMO!)
Dziesięć prostych sztuczek, które każdemu pozwolą osiągnąć większą satysfakcję ze słuchania muzyki na swoim sprzęcie stereo.

Większość audiofilskich pryków powie ci, że najprostszym trickiem jest przeciągnięcie karty kredytowej przez terminal w salonie z ekstremalnie kosztownym hi-endem. Bądźmy szczerzy – wygłaszanie podobnych kwestii powinno być zakazane tak samo, jak propagowanie faszyzmu i komunizmu, praktykowanie diety Dukana, nazywanie Kingi Rusin pisarką albo kupowanie greckich obligacji. Zanim więc podejmiesz radykalną decyzję o wymianie sprzętu, sprawdź go za pomocą kilku łatwych tricków i przekonaj się, czy rzeczywiście nadaje się do złomowania. Być może dzięki prostym zabiegom twój system wreszcie zacznie grać! A jeśli w ten sposób uratujesz kilka tysięcy złotych, pamiętaj, że nie żywimy się światłem słonecznym.

1. Rozruch! Upewnij się, że wszystkie elementy twojego systemu są porządnie wygrzane. Czasami trwa to kilkadziesiąt godzin, ale bywa, że i kilkaset za mało. Procedura ta ma wiele wspólnego z procedurą docierania silnika samochodowego. Pamiętaj również, by przed każdym krytycznym odsłuchem rozgrzewać sprzęt przez 1-1,5 godziny. To z kolei przypomina rozgrzewanie opon bolidu przed wyścigiem. Dopiero spełniwszy obydwa warunki, możesz oddać się wyczynowi.

2. Pozycja! Ustaw kolumny we właściwej odległości od siebie, w jednej linii, na tej samej wysokości oraz zapewnij im odpowiedni stopień dogięcia. Skorzystaj w tym celu z rekomendacji producenta, płyt testowych, recenzji czy doświadczeń innych audiofilów, którzy nie należą do żadnej sekty. Prawidłowe usytuowanie kolumn jest gwarancją uzyskania spodziewanych efektów stereofonicznych oraz przestrzeni muzycznej adekwatnej do tej, która istniała podczas nagrywania odtwarzanej płyty. Jeśli zrobisz to dobrze, kolumny „znikną”, a scena będzie spójna. Jak to sprawdzić? Gdy po zamknięciu oczu będziesz miał trudności ze zlokalizowaniem kolumn, a wirtualna sala koncertowa wyda ci się pozbawiona jakichkolwiek stref nieciągłości, to znaczy, że dopiąłeś swego.

3. Ściany! Odsuń głośniki od ścian. Dzięki temu stworzą ci przepiękne złudzenie głębokości, szerokości i wysokości sceny muzycznej, a także zapewnią naturalną (czytaj: przewidzianą przez konstruktorów i dźwiękowców) reprodukcję (prawie) pełnego pasma akustycznego. Jeśli nie potrafisz sobie uświadomić w czym rzecz, zrób eksperyment – odwróć kolumny przodem do ściany i przysuń na 5 centymetrów. Podoba ci się?

4. Stabilność! Zapewnij stabilność kolumnom i elektronice. Wypoziomuj sprzęt (przyda się poziomica) i umieść go tam, gdzie nic się nie chwieje, nie drży, nie łopocze, nie wibruje i nie rezonuje. Kolumnom nie zaszkodzą marmurowe podstawki, elektronikę czasami uspokaja gruba książka położona na obudowie. Generalnie – jeśli przy dużych poziomach głośności położysz rękę na obudowie kolumny, odtwarzacza lub wzmacniacza i poczujesz wibracje, to znaczy, że możesz jeszcze sporo zrobić dla poprawy jakości swojego systemu, choćby przez inne jego umiejscowienie.

5. Punkt! Znajdź dla siebie odpowiedni punkt odsłuchowy, tzw. sweet spot. Nie wdając się w rozważania teoretyczne – jest to miejsce, w którym będziesz miał wrażenie, że wokalista stoi pośrodku, perkusja jest trzy metry z tyłu od niego po lewej, basista gra po prawej stronie wokalisty i nieco z jego przodu, a klawiszowiec znajduje się na podium daleko z tyłu. Czyli wszystko odbierasz zgodnie z logiką, zamierzaniami oraz praktyką realizatorów dźwięku. Oczywiście, możesz eksperymentować z szukaniem punktu na własną rękę, ale lepiej znowu sięgnąć po płyty testowe. Mogą to być np. niektóre samplery Naima, które zawierają w książeczkach opis oraz rysunek sceny podczas nagrania. Choć teoretycznie obowiązuje tu kilka zasad – np. głowa na wysokości tweetera i na przecięciu wyprowadzonych z niego prostych – to jednak rzeczywistość bywa zaskakująco różnorodna od stereotypów.

6. Akustyka! Zadbaj o akustykę pomieszczenia odsłuchowego. Gołe ściany i podłoga bez dywanu to największy koszmar. Tani chodnik z IKEI, zasłony, narzuta, kilka foteli oraz skóra z misia przed kominkiem mogą uczynić dla twojego sprzętu więcej niż przewody za 50 tys. złotych oraz dedykowana linia elektryczna ze srebra prosto z elektrowni. Nie możesz nic zmienić w swoim pomieszczeniu? Zmień pomieszczenie! Tania sztuczka – wejdź do swojego pokoju odsłuchowego i pstryknij palcami. A teraz nakryj się kocem i zrób to samo. Pstrykanie w pokoju powinno brzmieć tak jak pod kocem. Jeśli jest inaczej, popracuj nad akustyką. Uważasz ten test za kretyński? Trudno, ale pamiętaj – właśnie na takie osoby czekają pijawki w salonach audio.

7. Noc! Rób to w nocy! Miejski hałas cichnie lub wręcz zanika, sieć elektryczna uspokaja się, twój umysł koncentruje się na własnych potrzebach, powraca wrażliwość, zmniejsza się liczba bodźców, które angażują twoją uwagę, rzeczywistość – po włączeniu systemu – przyjmuje formę muzycznego przeżycia, a nie przetrwania ataku noise’u.

8. Mrok! Zapewnij sobie ciemność! Słuchaj zatem z wyłączonym światłem, z opaską na oczach lub przy zaciągniętych storach. Jeszcze nikt nie przedstawił naukowych dowodów, że to ma jakikolwiek sens, jednak pojawia się coraz więcej audiofilskich świadectw, iż uważność, wrażliwość i rozdzielczość uzyskiwane w absolutnym mroku przewyższają wszelkie doznania dzienne.

9. Klimat! Nie trafiliśmy na żadne badania, które wiązałyby jakość audiofilskich odsłuchów z wilgotnością, temperaturą powietrza lub ciśnieniem, jest jednak oczywiste, że skoro prędkość dźwięku jest inna w zależności od wysokości nad poziomem morza, to muzyka, która przecież rozchodzi się w postaci fal akustycznych, brzmi różnie w zależności od warunków atmosferycznych. Dowody? Czy w samolocie lecącym na wysokości 10 tys. metrów słyszysz tak samo jak w swoim salonie, przy temperaturze 21 stopni C, normalnym ciśnieniu i 40-procentowej wilgotności? Może to głupie i niekoniecznie scjentystyczne, ale jakość twojego sprzętu jest funkcją prognozy biometeo.

10. Poziom! Co czujesz i słyszysz, kiedy ktoś ci wrzeszczy prosto do ucha? Co czujesz i słyszysz, kiedy ktoś ci mamroce zamierającym dyszeniem? No właśnie. Najlepiej, kiedy nie jest ani za głośno, ani za cicho. Tylko wtedy uzyskujesz pełnię przekazu. Podobnie z audiofilskimi systemami. Przy czym – jeśli możemy sobie pozwolić na chwilę słabości – lepiej, żeby było za głośno w systemie z lampą niż bez niej!

Kategorie: NOWOŚCI

Skomentuj