AFERA GIBSONA

AFERA GIBSONA
Czy radykalni ekolodzy i rząd Stanów Zjednoczonych chcą wspólnie wykończyć słynnego producenta gitar? Agenci federalni oraz funkcjonariusze US Fish and Wildlife Service nękają Gibsona od dwóch latach. Podczas ostatniego nalotu - 24 sierpnia tego roku - zamknęli obydwa zakłady firmy, w Memphis i Nashville, rekwirując po przeszukaniu kilka palet drewna, gitary oraz dokumentację elektroniczną. Narkotyki, fałszywe dolary, handel materiałami rozczepialnymi? A może dziecięca pornografia?

 Obserwując działania przedstawicieli amerykańskiego prawa i porządku można odnieść wrażenie, że Gibson jest zamieszany w najgorsze przestępstwa na świecie. Szef firmy – Henry Juszkiewicz – broni jednak jej niewinności i oskarża Departament Sprawiedliwości o zastraszanie. A muzycy całego świata, zwłaszcza gitarzyści, podejrzewają, że za całą sprawą stoi „zielona mafia”, czyli ekolodzy gotowi zniszczyć w imię swoich utopii produkcję najlepszych instrumentów na świecie. Eko-ekstremistów – w ich opinii – mają wspierać… rządowi faszyści.

Podejrzewają oni Gibsona o stosowanie w produkcji gitar nielegalnych surowców przemycanych do Stanów Zjednoczonych z terytorium Afryki i Azji – agenci szukają więc w fabrykach światowego wytwórcy gitar kości słoniowej, drewna różanego z Indii czy hebanu z Madagaskaru, który nazywany jest „czarnym diamentem Afryki”. I choć do tej pory niczego nie znaleźli, a Juszkiewicz solennie zapewnia, że posiada wszystkie wymagane certyfikaty, nie jest pewne, czy ostatni nalot był nalotem ostatnim.

Podstawą prawną dla działań federalnych jest Lacey Act, pochodząca z… 1900 r. ustawa, regulująca m.in. sprawy hodowli, sprzedaży, eksportu oraz importu fauny i flory. Gdyby się okazało, że gitary Gibsona posiadają intarsje z hebanu, mister Juszkiewicz poszedłby siedzieć. Więcej – do więzienia pójdzie każdy posiadacz gitary, skrzypiec, fagotu czy kontrabasu z fragmencikiem surowca objętego ustawą Laceya.

Amerykańscy muzycy przypuszczają, że następnym celem ataku rządowych nazistów będą… oni sami. Wielu artystów dysponuje drogimi instrumentami z elementami szlachetnych gatunków drewna, objętych ochroną prawną, a to już wystarczy, by federalni rozpętali piekło. I nikt nie będzie mógł się zasłonić nieświadomością. Absurd? Owszem, ale 20 lat temu pianista Jeffrey Sharkey, wyjeżdżając ze Stanów do Anglii, wolał na wszelki wypadek zastąpić nakładki z kości słoniowej na klawiszach swojego fortepianu nakładkami plastikowymi.

Kategorie: NOWOŚCI

Skomentuj