APPETITE FOR SELF-DESTRUCTION

APPETITE FOR SELF-DESTRUCTION

Pensjonariusze ciężkich więzień i audiofile to dwie grupy, w których liczba samookaleczeń utrzymuje się na najwyższym poziomie

Recydywista – by zadać sobie ból – tnie się żyletkami, polewa kwasem, łyka kolczatki, przypala sobie ramiona, wycina swastyki, wbija gwoździe w głowę. Robi to – pomińmy ciężkie choroby psychiczne – ponieważ chce poczuć adrenalinę, odreagować stres, zmniejszyć lęk, zaimponować kumplom, wylądować w szpitalu, uzyskać lepsze warunki lub zmienić towarzystwo. Autoagresja ma tu najczęściej wymiar bezpośredni i fizyczny: leje się posoka, snuje dym, tryskają tkanki ciała.

Audiofilska autoagresja polega na wyszukiwaniu wad sprzętu. Znajdując braki w kosztownym urządzeniu, każdy przyzwoity człowiek czuje ból jak po wybiciu sobie zęba albo odcięciu małego palca. Tropi je jednak, bo wtedy osiąga uznanie, krytyczne samozadowolenie, opinię bezkompromisowego twardziela, wysokiej klasy analityka i lepsze miejsce podczas odsłuchów. Środowisko ceni takie postacie, więc każdy próbuje w sobie wyrobić nawyk szukania dziur, choć lepiej byłoby to nazwać robieniem dziur.

Odsłuchy służą więc jako narzędzie samookaleczania się. Biochemia tego zjawiska znajduje dokładny opis – pod wpływem bólu wydziela się do krwi endorfina, hormon, który jest świetnym anestetykiem, poprawia samopoczucie i minimalizuje napięcia.

Tu dochodzimy jednak do dość oczywistego wniosku: im większa dekonstrukcja audiofilskiego sprzętu, tym głębsza autodestrukcja audiofilskiej osobowości. Im dokładniej bowiem słuchasz sprzętu, tym więcej defektów wykrywasz. Im więcej defektów, tym więcej endorfiny. Z czasem – jak wynika z literatury przedmiotu – można się uzależnić od takich stanów jak od narkotyków. Audiofil potrzebuje wtedy coraz większych brzytew. Niedobry prąd, śmierciarki na ulicy, miauczący kot, źle uczesana żona – sposobów znęcania się nad sobą jest więcej niż w fantazji zawodowego kata. W końcu traci on (audiofil, nie kat) realne poczucie miary, oceny i satysfakcji i staje się osobą upośledzoną.

Annegret Eckhardt w książce pt. „Autoagresja” wyróżnia jeszcze autoagresję pośrednią: „jednostka wymusza, prowokuje i poddaje się agresji innych”. Proszę spędzić kilka dni na dowolnym polskim forum audiofilskim, żeby przekonać się, że teza o wysokim odsetku samookaleczeń w tym środowisku nie wymaga dalszych dowodów.

Kategorie: NOWOŚCI

Skomentuj