AUDIO VIDEO SHOW 2015: RUNDA TRZECIA

AUDIO VIDEO SHOW 2015: RUNDA TRZECIA
Szlachetna rywalizacja o najlepszy dźwięk wystawy Audio Video Show 2015 toczyła się w tym roku na trzech arenach: w hotelach Sobieski i Golden Tulip oraz na Stadionie Narodowym. I właśnie tam - jak przystało na miejsce, gdzie skopaliśmy Niemców - panował najwyższy sportowy poziom

Stadionowa część ekspozycji została rozlokowana na dwóch poziomach. Znalazło się tam miejsce dla sporej strefy słuchawkowej, gdzie m.in. można było zapoznać się z pierwszym modelem słuchawek wyprodukowanym przez firmę Sonus faber – Pryma. Pięknie grają i jeszcze piękniej wyglądają. Towarzyszącej nam dyrektor marketingu i reklamy AUDIO LIFESTYLE spodobały się one na tyle, że musieliśmy jej przyznać podwyżkę w wysokości 2300 złotych, bo tyle kosztuje ten klejnocik. Dopiero wtedy pani dyrektor przestała ciągnąć w stronę wyjścia stoliczek, na którym był prezentowany włoski wyrób. Skąd w kobietach tyle sił?

Trzeba przyznać, że pokus na Stadionie było sporo. Chętnie wrócilibyśmy do redakcji z gramofonem Invictus marki Audio Signature, jednak w żaden sposób nie dało się go zapakować do służbowej Skody Fabii. Przypuszczalnie nawet dwa takie auta nie wystarczyłyby, żeby wywieźć sprzęt, który razem ze stoliczkiem waży ponad 200 kg. Najwyższy czas zmienić samochód.

I być może wystrój redakcji. Najpewniej zaczniemy urządzać ją na nowo od zakupu gramofonu i przedwzmacniacza marki Zontek. To rzeczy, które uwodzą nie tylko dojrzałym brzmieniem, ale także najwyższej klasy wykonaniem. Wprawdzie wysoki połysk trochę nas onieśmiela, ale pan Zontek – jak się dogadamy – na pewno zmatowi nam farbę. Ostatecznie sami przeciągniemy lakier drobnoziarnistym papierem ściernym. Będzie chyba okej.

Jeżeli już jesteśmy przy reprezentacji narodowej, z której – co tu dużo kryć – możemy być naprawdę dumni, warto wspomnieć o czołowym graczu, czyli firmie ESA. W tym roku zaprezentowała się w pełnej formie, wystawiając do ataku referencyjne kolumny Red House. Słuchając „Tour de France” zespołu Kraftwerk czuliśmy się tak, jakby Robert Lewandowski właśnie strzelił piątą bramkę w meczu z Niemcami. Pamiętaj Robert, że z Rosjanami też mamy rachunki krzywd do wyrównania.

Ciekawym odkryciem było zestawienie kolumn Magico S7 z gramofonem Kronos Sporta. Dźwięk z tego systemu był wyjątkowo naturalny, spójny, czysty, pełny i przestrzenny. To jedna z najlepszych analogowych prezentacji w tym roku. Dobrze też zaprezentowały się gramofony marki Rega, grające w towarzystwie firmowej elektroniki oraz kolumn. Dla audiofilów, którzy dysponują ograniczonym budżetem to powinien być pierwszy wybór. Wypada też wyróżnić instalacje T+A oraz MBL. Niemcy jednak czasami potrafią robić rzeczy, które brzmią równie dobrze jak polskie.

Duże wrażenie mógł wywołać pokaz systemu Devialet Phantom. Naprawdę trudno sobie wytłumaczyć, skąd ten niewielki sprzęt bierze tyle energii i jak jest w stanie produkować tyle basu. Gdyby Francuzi mieli takie przenośne miotacze w 1939 roku, położyliby niemiecką nawałnicę w tydzień. Adolf mógłby wtedy zadzierać najwyżej z takimi mocarstwami jak Litwa czy Łotwa.

Największą niespodzianką były jednak monitory Gibsona. Są produkowane w trzech rozmiarach i kosztują od 2900 do 4500 złotych. To aktywne odsłuchy do pracy w profesjonalnych studiach, które jakością dźwięku biją na głowę różne audiofilskie wynalazki. Znakomicie jednak nadają się do słuchania muzyki dla przyjemności. Gdybyśmy z zamkniętymi oczami mieli szacować ich wartość, pewnie wylądowaliśmy z ceną w okolicach 20-30 tysięcy. Do Bożego Narodzenia jeszcze kilka tygodni, ale już teraz wiemy, co chcemy znaleźć pod choinką. Mamusiu, mogą być te najmniejsze. Aha, i płyta Marka Dyjaka. To najlepiej śpiewający hydraulik świata z najbardziej audiofilską dyskografią w znanym nam obszarze cywilizacyjnym.

Kategorie: NOWOŚCI

Skomentuj