FORTEPIAN NA 102

FORTEPIAN NA 102


Australijska wytwórnia fortepianów Stuart&Sons uznała, że klawiatura składająca się z 88 klawiszy jest nudna. I dodała jeszcze 14…

Wayne Stuart, który zaprojektował 102-klawiszowy fortepian, jest przekonany, że gdyby Beethoven żył, korzystałby z instrumentu z Antypodów, przydając swoim kompozycjom jeszcze większego rozmachu i bogatszej kolorystyki. Niestety, Ludwig miał do dyspozycji zaledwie 70 klawiszy i wyszło jak wyszło. A gdyby choć raz miał szansę huknąć w najniższe basy Stuarta, sonata numer 17 miałaby energię ścieżki dźwiękowej hollywodzkich filmów katastroficznych.

Australijczycy są jednak realistami i doskonale wiedzą, że dodatkowe klawisze są zupełnie nieprzydatne w wykonywaniu większości istniejącej muzyki fortepianowej, która lokuje się w średnich rejestrach. Dlatego podkreślają szczególne brzmienie instrumentu, określane jako typowo australijskie, czyli: jasne, przejrzyste, ciepłe i niezmącone. Ale profesor muzyki i pianista Geoffrey Lancaster narzeka i twierdzi, że Stuart jest zimny, wręcz lodowaty, i nie dorównuje koncertowym Steinwayom i Boesendorferom. Kwestia gustu. Faktem jest, że australijski instrument jest bardzo charakterystyczny nie tylko z powodu 102 klawiszy, ale i specjalnego gatunku tasmańskiej sosny, z której jest zbudowany. Sosna ta może mieć nawet 3000 lat!

Firma liczy, że popularności przysporzą jej specjalne kompozycje pisane na Ultimate Piano. Na razie jednak nikt znany nie pokusił się o to, choć przybywa np. niu-ejdżowych muzyków eksperymentujących ze Stuartami.

Do tej pory firma sprzedała 40 sztuk swoich fortepianów (wersja 102-klawiszowa, bo jest jeszcze 97, występuje w dwóch modelach: Concert Grand i Studio Grand). Tanie to one nie są: ceny zaczynają się powyżej 300 tys. $ amerykańskich. Bliższą znajomość z tym przedsięwzięciem zapewni Państwu wizyta na stronie Stuart&Sons.




Kategorie: NOWOŚCI

Skomentuj