Emmanuel Pahud jako Stary Fryc. Foto: EMI Classics
Nie chcemy tworzyć psychozy wokół obchodów 300. rocznicy urodzin Fryderyka II. Bynajmniej…
Chcemy jedynie powiedzieć, że jest nam bardzo przykro, iż pod płaszczykiem promowania zasług Fryderyka II dla rozwoju XVIII-wiecznej muzyki nasi przyjaciele-wydawcy, możliwe że niemieccy, wskrzeszają widmo pruskiej bezwzględności, perfidii i hipokryzji.
Mnóstwo osób zapewne skusi się na ten atrakcyjny, 2-płytowy album, zawierający nie tylko utwory Starego Fryca, ale także muzyków, którym pruski król patronował – J.S. Bacha, C.P.E. Bacha, Johanna Joachima Quantza, Franza Bendy, Johanna Friedrich Agricoli – bez pełnej świadomości, iż za tymi miękkimi dźwiękami, z jakąż maestrią dobywanymi z instrumentu przez Emmanuela Pahuda!, kryje się tupot butów pruskich żołdaków, tratujących naszą ziemią, płacz polskich dzieci, trwoga polskich matek i bezsilność polskich ojców. Słuchając zatem tego pięknego wydawnictwa, wcale nie nawołujemy do jego bojkotu – uchowaj bóg! – zamykamy oczy i zamiast lokalizować muzyków na scenie, ogarniamy współczującym sercem naszych przodków, którzy słysząc Fryca grającego na fleciku wiedzieli, iż za chwilę wyciągnie w naszą stronę bat…
Tylko w ten sposób możemy się ratować przed groźbą zakażenia pruskim bakcylem!