Chciałoby się, żeby montaż takiej maszyny odbywał się w pełni księżyca, w kryształowym kościele pod wezwaniem świętej Tuby, gdzie w powietrzu unosiłby się zapach róż, lawendy i świeżo skoszonej trawy, w tle sączyła „Eine Kleine Nachtmusik”, a skręcające ciężkie metalowe obudowy rączki należały do hawajskich tancerek o ilorazie inteligencji 220+. Niestety, produkcja tej aparatury odbywa się w tak banalnych warunkach, a menedżerowie firmy tak bardzo nie mieli pomysłu na ten film, że oficjalnie ogłaszamy go najnudniejszą w ostatniej dekadzie produkcją wideo w branży audio. Szczęść boże!
Kategorie:
NOWOŚCI