KRÓLOWA SZKŁA

KRÓLOWA SZKŁA
Być może nigdy nie usłyszycie kolumn brytyjskiej firmy Rinz Sound. Na pewno jednak usłyszycie o czarująco urodziwej Arinie Sprynz, która tę firmę założyła

Piękna Litwinka miała szczęśliwe dzieciństwo, choć pewnie wiele osób, które wychowały się – tak jak ona – wśród szklanej stłuczki nie powie tego nawet po wieloletniej terapii. A jednak Arina uważa, że miała dużo szczęścia, pędząc swoje beztroskie pacholęce lata w zakładzie rodziców, zajmującym się handlem szybami samochodowymi. Wszyscy starali się jak mogli, jednak natura pracy z kruchym tworzywem – przy największej choćby uważności – sprawiała, iż góra zbitego szkła nigdy wokół niej nie malała. Czysty dziewczęcy umysł od najmłodszych już lat był więc zajęty niełatwym pytaniem – a co by można robić ze stłuczką szklaną?

Naturalna odpowiedź przyszła dużo później, kiedy 7 lat temu z maleńkiej Kłajpedy Arina ruszyła po nauki do wielkiego Londynu. Tutaj – studiując wzornictwo przemysłowe na uniwersytecie South Bank – wpadła na brzemienny w skutkach pomysł, by ze stłuczki szklanej sprowadzanej z rodzinnej firmy produkować kolumny głośnikowe. Szybka kalkulacja uświadomiła jej jednak, że to pomysł ekonomicznie karygodny i udała się po radę do wykładowców swojej uczelni. Tym zacnym ludziom pomysł szklanych kolumn uzyskiwanych ze zbitek na tyle się spodobał, że nie dość, iż wsparli Arinę ideowo, to jeszcze znaleźli w pobliżu Londynu fabrykę szkła, która po pierwsze zgodziła się na współpracę z młodą Litwinką, a po drugie udostępniła laboratorium do eksperymentów z dźwiękiem. Gdyż – jak wiadomo – szkło nie jest najbardziej przyjaznym akustycznie materiałem do tworzenia kolumn głośnikowych. Jednak po wielu próbach Arina dopięła swego – odkryła, że mieszanka przetworzonych szklanych odpadów i smoły organicznej pozwala budować kolumny grające równie dobrze jak kolumny drewniane. Fabryka – będąc pod wrażeniem efektów pracy projektantki – podjęła z nią stałą współpracę.

Litwinka nie kryje, że produkowane w założonej przez nią firmie Rinz Sound kolumny są adresowane do dobrze sytuowanych mieszkańców Wysp Brytyjskich z lekkimi skłonnościami do ekstrawagancji. Zazwyczaj jest to świeża emigracja, której się powiodło, gdyż rodowici Anglicy nie przejawiają raczej zainteresowania tego rodzaju nowinkami.

Wcale to jednak nie znaczy, że Arina jest na nich zagniewana. Wręcz przeciwnie. W swojej działalności doświadczyła mądrości i szczodrości brytyjskiego systemu wspierania młodych przedsiębiorców, dzięki któremu znalazła tani kredyt, kontakty biznesowe i doradców, służących swoją życzliwością i doświadczeniem. Rinz Sound w takich warunkach może więc bez większych przeszkód się rozwijać, a Arina podejmować kolejne śmiałe projekty.

Jednym z nich jest ozdabianie produkowanych kolumn (skuteczność 88 dB, oporność 8 omów, przetworniki z aluminium i kevlaru) naturalnymi materiałami zwierzęcymi pozyskiwanymi w sposób etyczny. Mamy więc tutaj na myśli np. skórę albo rogi rzadkich stworzeń boskich, które padły w sposób naturalny, a Arina wykorzystała ich doczesne szczątki do artystycznego wzmożenia swoich produktów. W jej kolekcji znajdują się zatem np. modele ze szkła i dodatków ze skóry węży wodnych oraz barwionej skóry antylop. O spełnieniu standardów etycznych zaświadczają specjalne paszporty, dołączane do sprzedawanych przez Rinzsound wyrobów, nikt nie powinien wobec tego czuć dyskomfortu z powodu posiadania w swoim domu pamiątek po zagrożonych gatunkach umieszczonych gdzieś w okolicach złoconych terminali.

Produkcja londyńskiej projektantki budzi nie tylko zainteresowanie audiofilów oraz bogaczy, których stać na wydanie 18 albo nawet 25 tysięcy funtów na kolumny wykończone skórą białego tudzież czarnego pytona, ale także Unii Europejskiej, angażującej się w promowanie innowacyjnych projektów z lekkim podtekstem eko, czy różnych uczelni, chcących pokazać swoim studentom nieskończone możliwości kryjące się choćby na górze szklanej stłuczki w Kłajpedzie.

Strona firmowa – tutaj.










Kategorie: NOWOŚCI

Skomentuj