LOTNIK, KRYJ SIĘ!

LOTNIK, KRYJ SIĘ!
Twój doradca finansowy nigdy nie będzie cię kantował ubrany w hawajską koszulę, szorty i espadryle. On doskonale wie, bo przeszedł wiele specjalistycznych treningów, że skubanie najlepiej wychodzi, gdy symulowany jest głęboki kontakt uczuciowy na tle chciwości, podparty sprytnie nienagannym stylem oraz mocno wysuniętą dolną szczęką sygnalizującą gotowość do bezwzględnej walki o interesy klienta.

Biznes audiofilski wcale nie jest biznesem mniej cynicznym od finansowego. Odbywa się tutaj dokładnie taka sama gra jak w twoim oddziale bankowym. Producent sprzętu rysuje ci świat idealnego dźwięku, który możesz mieć okazyjnie, diler nadużywa twojego zaangażowania emocjonalnego, sugerując, że będziesz jedynym jego posiadaczem, a magazyny i fora audiofilskie demontują ci psychikę, wmawiając, iż jesteś najfajniejszym gościem w całym mieście, bo kupiłeś polecany przez nich klocek. Tak działa w audiofilskim światku metoda głębokiej penetracji psychicznej oraz nienaganny styl.

Co jest odpowiednikiem mocno wysuniętej bankowej szczęki? Odpowiednio uformowane związki z aeronautyką i kosmosem. Im lepsze koneksje producenta twojego sprzętu z tymi branżami, tym większe pole rażenia. Firmy produkujące sprzęt audio nader chętnie chwalą się swoimi związkami z przemysłem aeronautycznym. Audio Aero, Bryston, Nirvana Audio, Continuum Audio Labs., YGA, Bose, Sennheiser – długo można by wymieniać. We wszystkich tych firmach pracują ludzie z doświadczeniem w lotnictwie (np. Mark Doehmann, szef badań i rozwoju w Continuum), wykorzystywane są przez nich stosowane tam rozwiązania (kolumny YG Acoustic Carmel są zbudowane z aluminium lotniczego) lub wręcz realizuje się projekty zlecone przez branżę wysokich lotów (Sennheiser).

To bardzo prosty zabieg, który daje przewagę wizerunkową i pozwala na podwyższenie prowizji. Sugeruje ci, że masz do czynienia co prawda z drogim produktem, ale zawierającym najnowsze technologie implementowane przez inżynierów, poddawanych ekstremalnym rygorom w pracy na potrzeby aeroastronautyki. Przy czym im bardziej trywialny produkt, tym częściej można znaleźć takie odwołania. Celują w nich producenci kabli i… mebli pod sprzęt. W tym ostatnim przypadku najczęściej mówi się o specjalistach od wibracji lotniczych. Twój stolik na pewno więc przeleci barierę dźwięku, turbulencje i lądowanie na lotnisku polowym podczas huraganu. Gratulacje!

Ale to nie jest najgorsze. Najgorsze jest ohydne grzebanie w pokładach emocjonalnej audiofilskiej niedojrzałości i szarpanie niewinnej struny dziecięcych marzeń. Kto w młodości nie chciał być Żwirką i Wigurą lub Hermaszewskim? Tylko mazgaje, skarżypyty i maminsynki. To nie my. My jesteśmy z tych, którzy na dźwięk odrzutowca przestają uprawiać seks, a widok hi-endowego sprzętu, produkowanego przez faceta z NASA – choćby tam tylko roznosił kanapki i parzył kawę – budzi nie mniejsze uniesienie niż obraz płonących Focke-Wulfów. Bandyci na dziesiątej!

foto: Pixabay
Kategorie: NOWOŚCI

Skomentuj