MARTWICA DZIEKANA

MARTWICA DZIEKANA


(foto: doktor Peter Charlebois odtwarza płyty na gramofonie Victrola)

Skandal! Katastrofa! Barbarzyństwo! Tylko takie słowa przychodzą do głowy, kiedy śledzi się losy kolekcji płyt emerytowanego doktora z Montrealu. Pan doktor Peter Charlebois (82 l.) z Montrealu posiada zbiór liczący 56,5 tys. LP, którego początki sięgają 1913 roku, kiedy to jego dziadek kupił pierwszy fonogram, będący podwaliną tej imponującej biblioteki. Problem pana doktora polega na tym, że chciał oddać 3-pokoleniową płytotekę w dobre ręce, opłaciwszy wcześniej wszelkie podatki i koszta transportu liczącego ponad 9 ton skarbu. Chciał, ale nikt jej… nie chciał.

Choć doktor ma swoje lata, całkiem sprytnie wymyślił, iż donację poczyni na rzecz Wydziału Muzycznego Uniwersytety Manitoba w Winnipeg (Kanada). Trudno sobie wyobrazić lepsze miejsce do ulokowania fonoteki, która zawiera m.in. wszystkie nagrania Edisona, które ten wydał na cylindrach w latach 1913-1929 oraz… sprzęt do ich odtwarzania. Dużo różnego sprzętu oraz jeszcze więcej książek muzycznych. Pan doktor pomyślał, że to właściwa decyzja, tym bardziej, iż niedawno niejaki Marcel Desautels przekazał 20 mln dolarów na nowy budynek dla Wydziału Muzycznego.

Niestety, pan doktor miał pecha, bo trafił na dziekana… Wydziału Muzyki Edmunda Dawe. Pan dziekan miał pretensje, że kolekcja nie jest dokładnie skatalogowana, pan dziekan miał pretensje, że nie ma gdzie trzymać tego cholerstwa, pan dziekan miał pretensje, że nie ma czasu przyjrzeć się kolekcji, pan dziekan miał pretensje, że doktor nie pomyślał o klimatyzowanych pomieszczeniach, pan dziekan miał pretensje, że pan doktor nie pomyślał o zdigitalizowaniu kolekcji, pan dziekan miał pretensje, że trzeba będzie płacić tantiemy żyjącym jeszcze twórcom. Jednym zdaniem – pan dziekan zrobił wszystko, żeby nie przyjąć daru niebios.

Doktor Charlebois wycenia swoje zbiory na kilkaset tysięcy dolarów. Fachowcy twierdzą jednak, że jest to kolekcja bezcenna, bo składająca się z wielu nagrań z okresu I wojny światowej, nagrań wodewilowych, nagrań muzyki tanecznej lat 20. Przechowywana jest od 50 lat w starej tancbudzie 2 godziny jazdy od Montrealu, należącej do rodziny donatora. Pan dziekan nie był łaskaw się tam pojawić.

Morał z tej historii? Może Edison był wielkim wynalazcą, ale jego fonorejestracje na pewno nie są dobrem kultury. Tak w każdym razie zdaje się sądzić pan Edmund Dawe. Radzę zapamiętać to nazwisko.

Kategorie: NOWOŚCI

Skomentuj