NIEMCY, MUZYKA I APARAT PRZYMUSU

NIEMCY, MUZYKA I APARAT PRZYMUSU

Dlaczego nie wiedzie się polskiemu przemysłowi muzycznemu? Wiadomo – kryzys i piraci, którzy okradają artystów z setek milionów złotych, rujnując ich piękne kariery i miliardy ambitnych projektów. Menedżerowie szołbiznesu, powtarzając te banały, coraz agresywniej domagają się jeszcze korzystniejszych dla branży (głównie finansowo) uregulowań i zabezpieczeń. Ignorując rzeczywistość.

Gdy bowiem bliżej się przyjrzeć, okazuje się, że wpływ piratów może i psuje interesy szołbiznesu, ale nie w takim stopniu, jak chciałyby organizacje chroniące przywileje i interesy tego przemysłu. Najlepszym dowodem jest raport amerykańskiej agencji rządowej GAO, która… nie potrafi oszacować strat zadawanych przez „złodziei”, a wręcz zajmuje się kilkoma pozytywnymi zjawiskami wywoływanymi przez „podziemie”.

Drugą ulubioną wymówką przemysłu jest kryzys. Jaki kryzys, chciałoby się zakrzyczeć, analizując dane Bundesverbandes Musikindustrie dotyczące roku 2009!? Wynika z nich, że w ub.r. w Niemczech sprzedaż płyt CD zwiększyła się o 5 procent! Liczba sprzedanych winyli wyniosła 1,2 mln sztuk (w 2008 r. – 900 tys.). Najbardziej jednak zaskakuje fakt, że największe przyrosty zanotowane zostały w segmencie… muzyki klasycznej. Wartość tego rynku wzrosła o 10 procent (ze 108 mln euro w 2008 r. do 119 mln euro w 2009), zaś sprzedaż płyt z „powagą” skoczyła z 12,6 mln do 14,7 mln egzemplarzy.

Analitycy uważają, że do tak dobrych wyników niemieckiego przemysłu muzycznego przyczyniły się: tańsze płyty, zwiększona aktywność koncertowa i programy okolicznościowe (m.in 200. rocznica śmierci Haydna i 250. – Haendla).

Trzeba przy tym podkreślić, że zaangażowanie sił policyjnych, prokuratury, adwokatury oraz ofiar małoletnich piratów było znikome w osiągnięciu tego sukcesu. Są jednak kraje, gdzie szołbiznes nie może się już obejść bez państwowego czy federalnego aparatu przymusu.

Kategorie: NOWOŚCI

Skomentuj