REBOOT

REBOOT
Czy tak wygląda sprzęt, który podbija serca audiofilów?

Siddharth Vanchinathan jest młodym zdolnym dizajnerem, który chciał zrobić gramofon w stylu new age (cokolwiek to znaczy) i… go zrobił. Wbrew audiofilskiej kulturze, wbrew tradycji i naprzeciwko oczekiwań. Historia gramofonów dla zaawansowanych użytkowników uczy, że powinny być one duże, ciężkie, wysokie i łączyć cechy bloku jądrowego z weneckimi pałacami. Minimalizm to najgorsza rzecz w tej branży, zwłaszcza wtedy, gdy sugeruje także lichość i oszczędność. Okej, Siddharth stworzył bardzo kompaktowy gramofon, udało mu się zmieścić w nim nawet preamp, ale przecież żeby zainteresować nim świadomego odbiorcę, najpierw należałoby go przekonać, że podstawa, taka maleńka, została wykonana z masy o gęstości równej tej, z której zbudowane są „białe karły”, ramię wyprofilowali specjaliści w tunelu aerodynamicznym NASA, przedwzmacniacz pochodzi z rąk emerytowanego profesora CERN, a kable to część instalacji elektronicznej niewidzialnych myśliwców. Musimy więc z przykrością stwierdzić, że młody człowiek nie odrobił żadej z tych lekcji. I nawet jeśli założyć, iż projekt miał trafić do hipsterskiej młodzieży, to przecież autor powinien wiedzieć, dlaczego lubi ona gramofony: bo są cudownie kłopotliwe i kompletnie niepraktyczne.





Kategorie: NOWOŚCI

Skomentuj