VPI 299D

VPI 299D
Na listopadowym szczycie klimatycznym w Paryżu audiofile znowu odnieśli błyskotliwe zwycięstwo - po raz kolejny udało im się przekonać światowych przywódców, że przyczyną globalnego ocieplenia jest nadmierna emisja dwutlenku węgla, a nie eksploatacja wzmacniaczy lampowych

Dzięki temu co najmniej jeszcze przez kilka, a może nawet kilkanaście lat będą powstawać legalnie maszyny o sprawności energetycznej parowozów, mocy emerytowanych drwali i aparycji ekspedientów ze stoisk rybnych w sklepach wielkopowierzchniowych. Potem prawdopodobnie narodzi się szara strefa albo nawet podziemie, w którym podejrzane zakłady – ryzykując konfiskatą mienia, interwencjami zbrojnych patroli koncernów elektroenergetycznych i publicznym pręgierzem – będą zaspokajały ręka w rękę z dilerami narkotyków, środków odchudzających i tabletek antykoncepcyjnych „dzień po” – perwersyjnie zboczone gusta słuchaczy szukających w dźwięku lampowych wzmacniaczy niekonwencjonalnych doznań. Zanim więc decydenci zorientują się, że gazy cieplarniane to zwykła zasłona dymna dla produkcji tubowych amplifajerek, lepiej przygotować sobie wyjście awaryjne i już teraz kupić na zapas kilka takich urządzeń.

Być może nowy wzmacniacz VPI to jeden z ostatnich przedstawicieli gatunku skazanego na zagładę. O rosnącym zagrożeniu niech świadczy fakt, że będzie dostępny tylko w USA i Kanadzie, gdzie fanatyzm antycieplarniany pleni się wolniej niż w Europie, będącej pod wpływem ekstremistów spod znaku zielonej energii. Głównie z Niemiec, co jest jeszcze jednym powodem, żeby nie ufać temu krajowi, ulegającemu szybkiemu rozkładowi pod wpływem ruchów antyglobalistycznych i liberalno-lewicowej inteligencji. 299D można napędzać dwoma rodzajami popularnych lamp – EL34 i KT88. W pierwszym przypadku moc wynosi 2×20 W, w drugim 2×40. Uzupełniają je cztery żarniki 12AU7 i jeden 5AR4. W standardzie znajduje się też phono stage oraz wzmacniacz słuchawkowy. Pasmo przenoszenia 9-52000 kHz, masa prawie 30 kg, cena 4000 dolarów.

Lampowiec jest wspólnym przedsięwzięciem VPI, słynącego z produkcji gramofonów, oraz Steve’a Leunga z VAS Audio. Sama konstrukcja jest rozwinięciem bardo popularnego w latach 60. ubiegłego wieku wzmacniacza Scott 299D, który sprzedał się w tamtym okresie w nakładzie ponad 100 tys. egzemplarzy. To chyba najlepszy dowód ekstrawagancji, która co jakiś czas dochodzi do głosu w audiofilskim światku. Czy komuś z kierowców przychodzi dziś do głowy dojeżdżać do pracy Chevroletem Impala rocznik ’59, jeśli nie jest zdegenerowanym szejkiem potajemnie wspierającym Państwo Islamskie? Audiofile codziennie mają podobne pomysły. Niech no tylko skończy się w Ameryce rewolucja łupkowa, która doprowadziła do spadku cen za prąd, zaczną się blackouty, a do powszechnego użytku wejdą inteligentne (czytaj: tropiące) liczniki energii elektrycznej… W tydzień zaczną się polowania i rewizje w salonach odsłuchowych…

Seria VPI 299D ukazuje się w limitowanym nakładzie 100 sztuk.

Kategorie: NOWOŚCI

Skomentuj