SONO PERFECT MAJ 2014

SONO PERFECT MAJ 2014
Najlepsze płyty ostatnich tygodni. Bez słabych punktów, z szansami, by zapisać się w kanonie  


Vivaldi. Cello Sonatas. Marco Ceccato. Accademia Ottoboni. Zig-Zag Territoires. Sześć sonat z op. 14 to utwory, które należą do wielkiej literatury stworzonej na wiolonczelę. Włoskie składy mają skłonność do  grywania Vivaldiego w stylu uwertury do przedstawienia cyrkowego, na szczęście tutaj mamy do czynienia z wyważoną, dojrzałą i pełną skupienia interpretacją. Wspaniałe nagranie dokonane w XVI-wiecznym kościele św. Franciszka w maleńkiej włoskiej miejscowości Cori.


Locatelli. 24 Caprices. Gabriel Tchalik. Evidence Music. Premierowe nagranie kaprysów skrzypcowych włoskiego mistrza baroku. Są one częścią opusu zawierającego słynny zbiór 12 koncertów znanych jako „L’Arte del violino” i wydaje się zupełnie niewiarygodne, że do tej pory nie zostały w całości zarejestrowane i opublikowane na płycie. Zadania tego podjął się młody francusko-rosyjski skrzypek i wywiązał się z niego wzorowo. A to wcale niełatwe, gdyż kaprysy pana Locatelli uchodzą za trudniejsze od kaprysów Paganiniego i równie wymagające jak sonaty Bacha. Wyborna płyta zrealizowana w akustycznie doskonałym prowansalskim Chateau de Lourmarin.


Giovanni Benedetti Platti. Concerti Per Il Cembalo Obligato. Luca Guglielmi. Concerto Madrigalesco. Koncerty włoskiego kompozytora, prawie rówieśnika Bacha i Haendla, który większą część życia spędził w Würzburgu jako nadworny muzyk, tworząc m.in. na obój oraz nowo wynaleziony instrument pianoforte, zmajstrowany przez Bartolomeo Cristoforiego. Album pysznie wydany przez firmę Arcana to – prawdę mówiąc – jeden z niewielu, na których pianoforte brzmi elegancko, ponętnie i figlarnie, w czym zasługa Kristiny Schwarz, autorki świetnej kopii  instrumentu z 1726 r.


Vijay Iyer. Mutations. ECM. Pierwsza płyta najciekawszego obecnie pianisty jazzowego na świecie nagrana dla ECM. Na szczęście nie ma ona nic wspólnego z jazzem, który – czuje to chyba od dłuższego nawet sam Iyer – uległ całkowicie banalnym konwencjom i pustej retoryce. Twórczość Amerykanina wykazywała zawsze ścisłe związki z muzyką poważną, dlatego wcale nie powinno dziwić, że jego najnowszy album to regularna kompozycja na fortepian i kwartet smyczkowy przyprawiona odrobiną elektroniki. Kompozycja zagadkowa, minorowa i niejednoznaczna. Należy się tylko cieszyć, że Iyer idzie drogą rozwoju, a nie łatwego poklasku. Jak – nie przymierzając – Możdżer Leszek, Polska.


Miles At The Fillmore. Columbia. Oficjalny bootleg z zapisem koncertów Milesa Davisa, które odbyły się w połowie 1970 roku w klubie Fillmore. W tym okresie burzy i elektryfikacji trębaczowi towarzyszyli Steve Grossman, Chick Corea, Keith Jarrett, Dave Holland, Jack DeJohnette i Airto Moreira. Nie wiadomo, ile razy w historii muzyki spotkało się naraz tylu geniuszy, wiadomo jednak, że tych czterech płyt można słuchać w nieskończoność. Jeśli słowo „kreatywność” ma jeszcze jakieś inne znaczenie prócz umiejętności zapierdalania przy prezentacjach dla gównianych korporacji i nagrywania słodkich piosenek dla matołów z wydawnictw fonograficznych, to z pewnością wyraża je ten album, będący świadectwem chyba najlepszego okresu w dziejach jazzu, a może i całej muzyki po Złotej Erze lat 40. i 50. 

Kategorie: PŁYTY

Skomentuj