SONO PERFECT MARZEC 2015

SONO PERFECT MARZEC 2015
Płyty, które poruszą najbardziej zblazowanych audiofilów i wyjątkowo wytrawnych melomanów


Vivaldi. I concerti dell’addio. Fabio Biondi. Europa Galante. Glossa. Sześć koncertów skrzypcowych pochodzących z przechowywanego obecnie w Brnie zbioru kompozycji, które za dwanaście dukatów węgierskich kupił od Vivaldiego poprzez swojego sekretarza książę Collalto. Włoski muzyk sprzedał je niedługo przed swoją śmiercią, stąd „The Farewell Concertos” w nazwie tej kompilacji. Wydawnictwo Glossa opublikowało album, który śmiało można zaliczyć do najbardziej udanych albumów z muzyką Vivaldiego ostatnich lat. Zachwycająco przestrzenne brzmienia, miękka połyskliwość instrumentów Europa Galante, żywy dźwięk solisty – korki od szampana same się otwierają.


Vivaldi. L’Estro Armonico. Rachel Podger. Brecon Baroque. Channel Classics. Dwupłytowy album skrzypaczki, która znajduje się od kilku lat w olimpijskiej formie i razem z Brecon Baroque tworzy w tej chwili formację, z którą może konkurować zaledwie kilka zespołów na świecie. Nagrania zrealizowane przez Holendrów to imponujący pokaz pirotechniki, w którym od początku do końca utrzymana jest niezwykła dramaturgia widowiska. To taki muzyczny odpowiednik „Gwiezdnych wojen” z dodatkiem błyskotliwości z najlepszych filmów Woody Allena.


Matana Roberts. Coin Coin Chapter Three. River Run Thee. Constellation Records. Trzecia część zaplanowanego na 12 płyt cyklu, w którym amerykańska wokalistka i saksofonistka jazzowa opowiada historię swojej rodziny na tle dziejów niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych. To bodaj najlepszy i najbardziej ekscytujący projekt muzyczny ostatnich lat, znamionujący wielki talent i nietuzinkową inwencję artystki, która w najnowszym nagraniu wykorzystuje m.in. elementy noise i field recordings. Dla ludzi poszukujących nowych wrażeń.


Ruperto Chapi. String Quartets 1&2. Cuarteto Latinoamericano. Sono Luminus. Hiszpański kompozytor (1851-1909), specjalista od zarzueli, w swoich kwartetach nie użył ani jednej nuty, która zawierałaby choć cień czy ślad smutku, przygnębienia czy goryczy. Jego kompozycje to esencja iberyjskiej pogody ducha, witalności, żarliwości, przenikniętych światłem horyzontów i miejsc przesyconych finezyjną prostotą i szczerą bezpośredniością. Cuarteto Latinoamericano doskonale czuje się w takich klimatach, to zresztą absolutny top w tego rodzaju repertuarze, więc razem z realizatorami dźwięku tworzy radosny spektakl o niezwykłej temperaturze. Naturalny kandydat do Grammy.


Szymański. Mykietyn. Royal String Quartet. Hyperion. II kwartet Mykietyna i komplet utworów na ten skład napisanych przez Szymańskiego to wspaniała, ale też wymagająca od słuchaczy pewnej erudycji muzycznej eskapada przez terytoria, gdzie krzyżują się wpływy, źródła i inspiracje. Satysfakcję przynosi jednak nie tylko tworzywo, z którego zostały zbudowane kompozycje polskich autorów, ale także pełna subtelnych odcieni gra polskiego kwartetu smyczkowego, który związał się z brytyjską wytwórnią. Album, który angażuje na wszystkich płaszczyznach.


Arditti Quartet
Wyrafinowana muzyka, wielkie interpretacje, wybitna reżyseria dźwięku. Najlepsze płyty ostatnich tygodni


Scriabin. Complete Poemes. Garrick Ohlsson. Hyperion. Płyta, którą można było potraktować jako ciąg neurotycznych opowieści, jednak Ohlsson jest zbyt poważnym pianistą, żeby decydować się na takie zabiegi, więc otrzymujemy to samo, tylko z punktu widzenia psychoanalityka, który chłodno i rzeczowo, ale z pełnym zaangażowaniem przedstawia uczuciowe perypetie pacjentów, którzy trafiają do jego gabinetu. Intrygujące.


Franz Lisz. Angela Hewitt. Piano Sonata. Dante Sonata. Petrarch Sonnets. Hyperion. Przez wiele lat kanadyjska pianistka żyła twórczością Jana Sebastiana Bacha, co zaowocowało wieloma kanonicznymi już teraz nagraniami z jego najwybitniejszymi utworami klawiszowymi. Jak wypada Hewitt w repertuarze Lisztowskim, zgoła odmiennym? Czuje się tutaj chyba lepiej niż w baroku. Słuchając romantycznych utworów węgierskiego wirtuoza w jej wykonaniu, prędzej czy później dojdzie się do wniosku, że wszystko przed Hewitt było ciężka pomyłką.


Emilio de Cavalieri. Rappresentatione di Anima & di Corpo. Staatsopernchor. Akademie fur Alte Musik Berlin. Rene Jacobs. Harmonia Mundi. Historycy opery do tej pory nie mają pewności, czy dzieło włoskiego kompozytora Emilia de Cavalieri (1550-1602) można uznać za prekursorskie dla tego gatunku. Dialogowana konfrontacja upersonifikowanych alegorii Duszy (Anima) i Ciała (Corpo), mimo wszelkich muzykologicznych zastrzeżeń, jest dziełem bardzo zgrabnym, będącym w stanie dostarczyć wielu oryginalnych wrażeń, między innymi dzięki świetnej realizacji Jacobsa, który daleki jest od tego, by traktować wiekowe osiągnięcie seniora Cavalieri jak dostojny zabytek.


Penderecki. Chamber Works vol. 1. DUX. Z kameralistyką Pendereckiego jest trochę jak z jego słynnym arboretum – najpierw widzi się imponujące drzewa, a dopiero potem to, co niżej, dalej, obok, między. O ile więc sztandarowe dzieła przynoszą lusławickiemu mistrzowi sławę, zaszczyty, aplauz, a może nawet miejsce w historii, to jego małe utwory pozwalają cieszyć się muzyką, która nie deprymuje wielkimi przesłaniami i strzelistością formy, lecz wciąga ciekawą narracją, zwykle oględną, nie pozbawioną jednak momentów burzliwej ekspresji.


Hilda Paredes. Cuerdas del Destino. Jake Arditti. Arditti Quartet. Aeon. Świetny przegląd dokonań meksykańskiej kompozytorki, mieszkającej od 1979 roku w Londynie. W programie tej płyty znajduje się kwartet smyczkowy, jeden utwór na skrzypce solo oraz trzy utwory wolno-instrumentalne. Zawiodą się ci, którzy spodziewają się barwnego folkloru i ognistych rytmów. Nic z tych rzecz – Paredes trzyma się konsekwentnie formuły europejskiego awangardowego ekspresjonizmu, co nie oznacza, że mityguje swój południowy temperament. 

Kategorie: PŁYTY

Skomentuj