MAYBE VINYL BABY vol.19

MAYBE VINYL BABY vol.19


Porozmawiajmy o wartościach!

Kilka dni temu trafiliśmy do jednej z największych warszawskich księgarni, gdyż ciągle należymy do grupy ludzi, którzy coś tam od czasu do czasu podczytują i to raczej w tradycyjny sposób; mamy odrazę do takich wynalazków, jak e-book czy audiobook. Nie jesteśmy inwalidami, żebyśmy musieli po nie sięgać.

Nasza wizyta była tak wstrząsająca, że jeszcze kilka godzin potem nadal siedzieliśmy w pobliskiej knajpce, próbując dojść do równowagi za pomocą dóbr tworzonych przez szkockich górali. W końcu udało nam się zapomnieć o przerażającym widoku, który kosztował nas niemało, gdyż wyszynk był pięciogwiazdkowy. Myśleliśmy, że po obejrzeniu serialu wojennego „Pacyfik” będziemy bardziej odporni na gwałt i przemoc, ale to była pomyłka.

Pierwszego ataku paniki doznaliśmy, gdy ujrzeliśmy biografię… Wojciecha Cejrowskiego. Początkowo zrobiło nam się go żal: „Szkoda chłopa, młody był, ludzie teraz tak szybko umierają, kurczę, biorą już z naszej półki”. Lecz na obwolucie nie było informacji, by przepłynął na drugi brzeg. Znaczy – żyje i dobrze ma się. Więc po co pisze książkę o sobie? Bo narcyz i impertynent? Strach wzmógł się, kiedy uświadomiliśmy sobie, że jego memuary stoją między monografią… Churchilla i Chopina. I da się tu jeszcze wsadzić biografię Kasi Cichopek.

Drugi atak paniki dosięgnął nas przy półce z nowościami. „Dziennik” Sławomira Mrożka, nowa pozycja Janusza Głowackiego, Andrzej Stasiuk… „Nie jest źle z polską literaturą” – uznaliśmy i w tym momencie spomiędzy tych wybitnych nazwisk wychynęło jeszcze jedno: Kinga Rusin. Akcja ratunkowa nadeszła ze Szkocji… Była bolesna i – jak wspomnieliśmy – kosztowna.

Nie żałujemy jednak ani złotówki, gdyż po raz kolejny mieliśmy okazję przekonać się, do jakich wstrząsów prowadzi pomieszanie świata analogowego ze światem cyfrowym. Pomieszanie realnych wartości z wartościami uosabianymi przez Cejrowskiego i Rusin, natrętnie wciskanymi gawiedzi na łamach marniutkich pism i lichych programów. Może to byłoby okej, gdyby nie fakt, że obydwoje bezczelnie stają do zawodów z Mrożkiem czy Głowackim i lądują w księgarni na tej samej półce, robiąc z cyrku katedrę.

Pilnujcie więc swoich analogów, bo tylko one mają charakter, historię i własne brzmienie! I uważajcie, żeby maniacy, którzy mylą wartość swojego ilorazu inteligencji z wysokością słupków swojej popularności nie stali się waszymi doradcami. W audiofilskim światku spotkaliśmy niejednego Cejrowskiego i niejedną Rusin. Strzeżcie się!

PS Jak się okazuje, książkowa biografia Wojciecha Cejrowskiego powstała i została wydana w dość kuriozalnych okolicznościach, które przedstawia sam zainteresowany w specjalnym oświadczeniu na swojej stronie internetowej (kliknij tu)

Kategorie: NOWOŚCI

Skomentuj