TEST: SONY PS-HX500

TEST: SONY PS-HX500

Rating

5 out of 5
Brzmienie
5 out of 5
Jakość/cena

Total

5
5 out of 5
Gramofon, który świetnie godzi oczekiwania entuzjastów winyli zakotwiczonych w cyfrowym świecie szybkiego dostępu i powszechnej mobilności.

Na całym świecie trwa winylowe szaleństwo, które ma dużo wspólnego z modą na wielkie hipsterskie brody. Co się za tym kryje? Lekki cień nonszalanckiego nonkonformizmu na gruncie oporu przeciw globalnemu korporacyjnemu uciskowi oraz wyraźna niechęć do wszelkich optymalizacji będących fetyszem współczesności. Człowiek, który słucha muzyki z płyt winylowych nigdy nie podda się żadnym procesom efektywnościowym. Ktoś, kto przed wyjściem do modnego lokalu przez półtorej godziny stylizuje swój zarost, żeby pięknie się prezentował podczas spożywania napoju z kiełków rzodkiewki, płatków owsianych, bananów i siemienia lnianego za żadne skarby nie da się wtłoczyć w kierat ekselowskich formuł. Winyl pod pachą i broda niczym nadwiślańskie szuwary w okolicach podwarszawskich Młocin chętnie są uznawane za symbole niezależności i slow life. Mimo że na analogach najwięcej zarabiają dzisiaj duże firmy fonograficzne, a na stylizowaniu hipsterów międzynarodowe marki ubraniowe. Każda subkultura skazana jest na komercjalizację i trzeba po prostu rozumieć tę dynamikę, żeby nie infantylizować swoich zachowań przy pierwszych jej symptomach.

Gramofon PS-HX500 jest niewątpliwie efektem decyzji biznesowych firmy Sony, która dostrzegła potencjał na rynku winyli. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku tylko w Polsce wzrost sprzedaży LP wyniósł 56,9%, a jej wartość osiągnęła 12 mln złotych. A przecież taki koncern jak Sony ma do ugrania wielokrotnie więcej, gdyż jest firmą globalną. Co więcej – niektóre badania wskazują na to, że boom na rynku analogów jest dużo większy niż się powszechnie uważa. Oficjalne analizy rynku wychwytują bowiem tylko wzrost sprzedaży nowych winyli, a przecież jest jeszcze rynek winyli używanych, gdzie obroty są co najmniej tak duże jak na rynku pierwotnym. Tort jest więcej nie tylko piętrowy, ale ma też podwójną porcję wiśni. Dobrze byłoby więc dysponować czymś, co pozwoliłoby wykroić z niego jak największy kawałek. PS-HX500 doskonale do tego służy.

Jest przejawem czystej pragmatyki. Po wyjęciu z pudełka jego montaż nawet laikowi zajmie najwyżej 15 minut. Bez czytania instrukcji. Wystarczy osadzić na cokole aluminiowy talerz, zamontować pasek napędu i założyć gumową matę. Proste ramię jest już wyposażone we wkładkę MM, więc pozostaje tylko wyregulować anti-skating i przeciwwagę. Z tym też nie ma problemu – obydwie wartości trzeba ustawić na pozycję oznaczoną liczbą 3. Gotowe! Gramofon posiada zintegrowany przedwzmacniacz i dwa wyjścia – phono i line. Można więc go podłączyć bezpośrednio do wzmacniacza lub poprzez zewnętrzny preamp. Pełna wygoda. Audiofile, którzy uważają, że konfiguracja gramofonu powinna trwać dwa tygodnie przy użyciu specjalistycznego sprzętu i po uprzednim tygodniowym szkoleniu w fabryce producenta, będą srodze zawiedzeni prostotą obsługi PS-HX500. Nie ma w nim nic takiego, co dałoby możliwość popisania się wiedzą ezoteryczną. No, chyba że ktoś będzie go tuningował…

Nawet zgrywanie płyt winylowych do plików DSD jest czynnością nieskomplikowaną, a wręcz intuicyjną. To pierwszy na świecie gramofon pozwalający na kopiowanie analogów w najwyższej rozdzielczości. Do tej pory producenci wyposażali swoje produkty w konwertery A/D replikujące analogi do formatu MP3 i było to kompletnie bez sensu. Przetworniki Hi-Res to ewolucyjny skok, z którego powinni być zadowoleni nawet wymagający audiofile. Przetwarzanie sygnału z LP odbywa się poprzez aplikację Hi-Res Audio Recorder po podłączeniu gramofonu do komputera kablem USB. To prosty w użytkowaniu program przewidujący zgrywanie płyt w formatach DSD 2,8 MHz i DSD 5,6 MHz oraz PCM aż do poziomu 24/192. Pliki łatwo podzielić oraz opisać. 20 minut z jednej strony LP w najwyższym formacie DSD 5,6 MHz to około 2 GB pamięci.

Oczywiście, ortodoks zada pytanie – jaki jest sens robić niedoskonałe cyfrowe kopie z doskonałych winyli. Jest! Po pierwsze – reprodukcje są świetnej jakości, a po drugie – każdy meloman na pewno ma sporo analogów, które do tej pory nie zostały wydane ani na CD, a w postaci plików. Można więc je zarchiwizować dla wygody lub na potrzeby sprzętu przenośnego. Do naszego redakcyjnego archiwum po wakacyjnych wojażach trafił zupełnie wyjątkowy box z 10 longplejami greckiego mistrza folku Grigorisa Bithikotsisa. Przetrząsnęliśmy internet kilka razy, wywracając go nawet na lewą stronę i nie udało nam się nigdzie znaleźć tego zestawu w postaci cyfrowej. Korzystając z gramofonu Sony mamy teraz wersje DSD 5,6 i PCM 24/192, które wylądowały w mobilnym odtwarzaczu służącym nam w podróżach. Trzeba być złym człowiekiem, żeby narzekać na ich jakość.

Brzmienie gramofonu? Usatysfakcjonuje każdego melomana, który tęskni za analogową płynnością dźwięku, dobrą dynamiką i pełną paletą barw. PS-HX500 gwarantuje miły, wielogodzinny, komfortowy, relaksujący odsłuch bogaty w niuanse wykonań oraz szczegóły realizacji akustycznej. Dźwięk jest sympatycznie zaokrąglony, ale bywa bardzo impulsywny i potrafi zaskoczyć też swoim wolumenem. Scena stereofoniczna jest szeroka, dobrze urządzona także na pozostałych dwóch osiach. Gramofon znakomicie wypada w klasycznych nagraniach jazzowych Rudy’ego van Geldera, zaskakująco dobrze radzi sobie z operami i małymi składami kameralnymi, do gatunków rozrywkowych jest wręcz idealny. Nas zaskoczyła zdumiewająca wręcz jakość nagrań monofonicznych. W redakcyjnej fonotece mamy m.in. oryginalne wydanie Columbii, która w 1965 roku na dwóch LP wydała X symfonię Mahlera w interpretacji Philadelphia Orchestra pod dyrekcją Eugena Ormandy’ego. To bodaj pierwsze kompletne nagranie wersji tego utworu w rekonstrukcji Derycka Cooke’a. Nie dość, że wysłuchaliśmy tego bez przerw i do końca, co zdarza nam się w przypadku Mahlera sporadycznie, to jeszcze wysłuchaliśmy w olśnieniu dla klarowności, dynamiki i potęgi brzmienia. Teraz chyba rozumiemy, dlaczego niektórzy płacą po 300 funtów za winylowe repliki nagrań z taśm matek wydawane przez londyńską manufakturę The Electric Recording. Chociaż… Skoro eufonię można uzyskać na gramofonie za 2000 złotych odtwarzającym album, za który zapłaciliśmy 20 złotych, to jednak trudno nam pojąć tych, którzy tak beztrosko przepłacają.

Podsumowując – wymarzony gramofon dla tych, którzy kochają muzykę i nie słuchają jej dla pustych audiofilskich efektów. Wielką zaletą jest prostota obsługi, tym ważniejsza, że przecież to sprzęt adresowany do użytkowników bez wielkich technicznych kwalifikacji, oraz możliwość wykonywania perfekcyjnych kopii cyfrowych płyt winylowych w formatach DSD i PCM na potrzeby archiwalne oraz do przenośnych odtwarzaczy. Solidna budowa i nowoczesne wzornictwo uzupełniają bardzo dobre ogólne wrażenie. Z czystym sercem polecamy PS-HX500 każdemu, kto chciałby bez obciążania hipoteki cieszyć się na co dzień wszystkimi zaletami analogowego brzmienia.

Szczegóły techniczne – tutaj.

Kategorie: NOWOŚCI, SPRZĘT, VINYL

Skomentuj